sobota, 18 września 2010

Cordoba – czyli miasto wybitnych holenderskich filozofów ;)


Parę dni temu dotarłem do argentyńskiego miasta Cordoba. W roku 1613 jezuici otwarli tu pierwszy w Ameryce Południowej uniwersytet : Universidad Nacional de Córdoba. Do dziś jest to jedno z największych miast studenckich na tym kontynencie (siedem uczelni). Oprócz bardzo dużej ilości wiedzy chodzącej po ulicach (czytaj – studentek - ale tylko by popatrzec - oczwiscie), zabytków architektury czy okolicznych gór zabiła mnie tu chęć spotkania się z moim znajomym: Anthonym.
Podróże nie tylko wiodą w stronę wielkich atrakcji, wspaniałych miast, czy wysokich szczytów. Czasem wybierasz się w drogę by zobaczyć się z kimś, z kim warto się spotkać. Z osobą, która ma dla nas pewne znaczenie lub w wiemy, iż jej towarzystwie możemy zobaczyć jak w lustrze fragment nas samych.
Zacznijmy jednak po kolei. Anthony jest Holendrem, którego poznałem w Peru, na treku w stronę Machu Picchu. Przedstawię troszkę jego osobę. Trzydzieści osiem lat, kawaler, zatwardziały pracoholik, współudziałowiec dużej firmy informatycznej… tak wiem – nuda. I pewnie tak właśnie by to wyglądało gdyby nie pewien tragiczny wypadek jego przyjaciela. W wyniku wypadku, pod czas gry w polo, stracił on w ciągu sekundy władanie nad całym ciałem. Z ważnego pana w krawacie stał się inwalidą sparaliżowanym od szyi w dół. Te wydarzenie zmieniło niemal całkowicie podejście do życia mego znajomego. Zrozumiał, nareszcie jak niewiele dzieli nas czasem od śmierci, jak czas potrafi grać na naszą niekorzyść. Trzeba, więc wykorzystać każdą minutę nam daną. Jeśli zatem pracujemy – pracujmy z całych sił, efektywnie, nie czekajmy aż się „samo” zrobi. Jeśli bawimy się, róbmy to z przyjemnością – a nie dlatego, iż jest weekend i trzeba przecież wyjść na miasto. Jeśli uprawiamy sport – spróbujmy przekroczyć pewne granice – poczujmy jak dostarczony w ten sposób tlen wypełnia nasze ciało. I przede wszystkim: jeśli kochamy – kochajmy to z całych sił i pokażmy to drugiej osobie. Te parę sformułowań spowodowało, iż Anthony jest obecnie w Ameryce Południowej i jest w trakcie otwierania siedziby firmy na cały kontynent. Odrzucił to, co nie dawało mu wystarczającej satysfakcji, to co się już nie układało i podjął walkę od nowa. To wszystko jest oczywiście niezbędnym uproszczeniem. To nigdy nie wygląda tak łatwo, ale jeśli sami nie wyjdziemy naprzeciw temu co chcemy, czego pragniemy. Jeśli choć nie spróbujemy, to już przez całe życie będziemy się zastanawiać, co by było gdyby…
W Cordobie oprócz Anthonego poznałem również innego młodego Holendra, który po trzech latach właśnie wraca do Europy. Tematem przewodnim stało się to jak on się czuje z tym, iż wraca i czy żałuje ubiegłych lat. Odbyła się zatem konfrontacja otwartego na Argentynę Anthonego i wyjadacza, który ją właśnie opuszcza. Jakże inne mają spojrzenia. Wiele tego, więc dotknę tylko jednego wątku: przyjaciele – pierwszy dopiero ich opuścił i czuję iż będzie mu ich brakować, drugi wie już iż przez lata odbyła się weryfikacja i zdaje sobie sprawę iż pewien rozdział już jest zamknięty. Nie ma już wspólnych celów, pomysłów… to normalna kolej rzeczy – życie.
Przyznam, iż spędziłem 3 dni w Cordobie na gadulstwie i smakowaniu kuchni argentyńskiej. Skorzystałem z propozycji Anthonego i zatrzymałem się w jego mieszkaniu (uwierzcie własny pokój z własną łażienką!). Za przewodnika po mieście i współ gawędziarza miałem, więc gospodarza. Oj, przewinęło się tu tematów jak nigdy. Najwyraźniej oboje potrzebowaliśmy wywołać „bzdury”, na które normalnie nie ma się czasu. No ale nie wiem ile Wy macie czasu, więc po prostu kończę w połowie opowieści i na swe usprawiedliwienie piszę iż jutro będzie już prawdziwy blog o podróżach, a to dlatego iż dziś znalazłem się w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie: Wodospady Iguazu. To co dziś widziałem pozostanie we mnie na zawsze. Mam nadzieje iż jutro uda mi się choć przybliżyć Wam w słowach i fotografii owy cud natury.
Dziś parę zdjęć z Cordoby i okolic:
Cordoba – czyli miasto wybitnych holenderskich filozofów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz