poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Bezdroża


Bezdroża… miał być trekking, ale druga osoba zrezygnowała i dopiero jutro wychodzę. Oczywiście mogłem iść sam, ale koszty zabiłyby mnie już kompletnie. Niestety, jeśli chce się wyrwać poza standardowe szlaki, trzeba sporo zapłacić. Zatem był kolejny dzień motocyklowych zmagań. Tym razem wyruszyłem pod samą granice parku. Coraz większe obszary pokryte lasem, bardziej pofałdowana droga, jeszcze więcej zgrzytającego piasku między zębami. Mniej ludzi, tyle samo coka - coli.
Mijają już dwa miesiące, gdy jestem w drodze. Jeszcze oczywiście nie czas żadnych podsumowań itp., ale chce powiedzieć o jednym z najważniejszych „symptomów” podróżnika. Zaczynam widzieć coraz bardziej inaczej, słyszę szerzej. Mam coraz większy dystans do tego co wiem, do tego co jest „oczywiste”. Widzę na żywo to, o czym w domu można tylko czytać. Zaczynają się rodzić własne, „inne” przemyślenia. Nie wiem czy słuszne. Bardziej skore do negacji tego, co zostało wyryte jako „norma”. Proces nabiera tempa, ale nie będę tym zanudzał :)
W lany poniedziałek wszedłem pod orzeźwiający strumień spadający na me plecy z wysokości 34 metrów. Bardzo miłe uczucie po 130 km w siodle. Nie zastąpi to, co prawda oblewania sióstr, ale musiało wystarczyć ;)
Poniżej fotki z dziś.
Dlugie szutry

2 komentarze:

  1. Sebastianie. Najlepsze życzenia dla Ciebie , Twojej towarzyszki, rodzinki a przede wszystkim rodziców. Najpierw szybko piszę życzenia.Wieczorem zabiorę się za studiowanie Twojego bloga. Przyznam, ze trochę urlopowaliśmy i dlatego mamy przerwę. Ale dziś wieczorem ją nadrobimy.Puki co jeszcze raz wszystkiego dobrego i biegnę do gości.

    Marek R.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje za życzenia zarówno Państwu jak i wszystkim, ktorzy jeszcze pamietaja o mojej coraz mniej bialej facjacie;) Mam nadzieje, że zdjecia jakoś się obronią, ale wiem że krytyka jest niezbędna. W każdym razie "czasami" staram się. Zycze dobrych zatem dobrej zabawy i dobrych posiłków.

    OdpowiedzUsuń