wtorek, 9 lutego 2010

jodphur-puszkar

Zatem jesteśmy w Jodphurze, a w zasadzie już za nim, ale brak dobrego łącza przeszkadza w systematyczności. Słońce za dnia zaczyna mocno nam przygrzewać, tylko te noce w pustynnym Radżastanie nie należą do zbyt ciepłych. Za to otacza nas przestrzeń z najwyższego punktu widać już nie tylko domy ale i ogromne pustki porośnięte czasem krzewami i mizernymi drzewami. Ludzie też są inni nie tacy natarczywi. Z Jodphuru autobusem dotarliśmy do Puszkaru. Niegdyś mistycznej wioski w środku, której znajduje się jezioro otoczone świętymi gathami. Gathy - są to bramy do wody (w tym wypadku jeziora) w której hindusi zarzywają kompieli. W samym Puszgarze takich światyń jest ponoć 400, a jest to mała wioska. Niestety wszystko to zostało już skomercjalizowane, a cała oprawa skupia się na zawiązaniu sznureczka na ręce (tzw. paszportu Puszgaru) nałożenia bindi (ta kropka na czole) i skasowania dadku. Generalnie wioska została opanowana przez młodych turystów z całego świata szukających wrażeń mistycznych. Ogromnego bazaru ciągnącego się główną uliczką i dobrym jedzeniem (dodam jeszcze że marihuna jest tu dostępna na każdym rogu i może to pomaga w odnalezieniu swojej karmy). Zatem uciekamy stąd, choć nie jest to łątwe - najszybciej w piątek mamy pociąg na Goa (który jedzie 30 godzin!). Jutro zatem postaram się napisać coś więcej o ulicznym handelku, handlu czy wręcz ogromnym biznesie:)
Zapraszam do padu zdj z Jodphuru

4 komentarze:

  1. cos malo ludzi.. zupelnie nie jak indie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. seba, nie pisz tyle o jedzeniu, bo nam w knajpie slinka leci!!

    OdpowiedzUsuń
  3. i nie zmieniaj tak często lokalizacji bo nie znajde Ciebie w tych Indiach ;/ a czasem jestem naprawdę blisko żeby tez tym LP powiedziec bye bye ... ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. piekne zdjecia Seba, brak uwag :)

    OdpowiedzUsuń