
Udało się! Po 48 godzinach od wyjazdu z Puszgaru lezymy wygodnie na plazach Goa. Temperatura powyzej 32 stopni do tego woda niesamowicie ciepła. Z knajpek sączą się nuty Boba Marleya i kuszą zimnym piwem…hmmm bosko! Zanim się jednak to wszystko udało nareszcie dotknąć trzeba było: pokonać lęk przed brawurową jazdą kierowcy pierwszego autobusu z Puszgaru do Jajpuru (3 godz). Następnie spróbować spać w pociągu z milionem chrapiących Hindusów (nie zebym sam tego nie robił;) to trwało kolejne 12 godzin. Po dotarciu do Bombaju postanowiliśmy go w przyspieszonym trybie zwiedzić. Dla mnie nic szczególnego w tym mieście nie ma. Centrum kinematografii tzw. Bollywood niczym nie zachwyca. Tak więc 6 godzin nam w zupełności wystarczyło. Kolejną trudną przeszkodą w dotarciu do celu był autobus, a raczej powóz… Przejazd, który miał trwać 10 godzin, zamienił się w katorgę trwającą 16 godzin. Siedzenia wykonane z czegoś totalnie nie oddychającego, do tego temperatura i ścisk było niczym przy: najbardziej szaleńczej jeździe autobusem w moim życiu, puszczonym w nocy DVD z filmem indyjskiej produkcji na cały regulator (akurat w tym momencie siadła mi bateria w iPodzie), ale mistrzostwem wykazał się jeden z pasazerów, który siedział obok – gdy o 12 wyłączono film, ten wyciągną swoją komórkę i zaczął ustawiać w niej dzwonki z muzyką typu indiandisco. Swoją drogą to niezły ten telefon miał bo obudził nim wszystkich. Ostatnim etapem było juz tylko złapanie taksówki na plaze w Anjunie. Chyba będę kończyć słońce i fale kuszą by je wykorzystaćJ
Poniżej dodaje parę zdjęć, te ostatnie są juz z Goa. Na pocieszenie powiem wam tylko, ze…kiedyś i w Polsce będzie ciepło. Tymczasem z szerokim uśmiechem biegnę w stronę słońca :)
a oto linki do zdjec:
jestem podekscytowana Goa :) czy kawa smakuje portugalsko i czy sa jakies portugalskie slady?
OdpowiedzUsuńCalusy dla Was
Jeśli chodzi o kawe to niestety...jest beznadziejna, niezależnie ile za nią zapłacisz. Robią tylko rozpuszczalną. Jednakże szukam wytrwale:) Jeśli chodzi o ślady Portugalczyków to znajdziesz ich tu mnustwo. Uwierz taka zapomniana kolonia...
OdpowiedzUsuńCześć, Martyna podała mi adres Twojego bloga, jestem kuzynką Jacka Jaworskiego.
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam zdjęcie z Jaipur to od razu go polubiłam :) Namaste ... tak chyba powinnam zacząć moje przywitanie. Widzę, że podobają Wam się Indie. Ja też już marzę o powrocie, ale na to muszę trochę poczekać. Jakbyście potrzebowali pomocy piszcie do mnie. Mam znajomych w Jaipur i zadziałają :)
pozdrawiam
Kasia Grynda