sobota, 15 maja 2010
Annapurna
Nepal. Jeden z tych krajów w którym o życiu codziennym decydują góry. Jest to bardzo widoczne na północnych terytoriach. Rolnictwo, transport i bardzo sina gałąź – turystyka, zależą od nich. Moje dwa najbliższe tygodnie bez wątpienia też należą do gór. Jestem w Pakorze, mieście z którego wyruszają w trasy trekkingowe niemal wszyscy śmiałkowie. Załatwiam jeszcze niezbędne pozwolenia, które swoją drogą kosztują sporo - 30$ zezwolenie i 30$ ubezpieczenie, i wychodzę. Bagaż zredukowany do minimum, mięśnie prawie gotowe (jeszcze ich nie informowałem, że czeka je ciężka praca – po co maja się przerazić). Najbardziej gotowa jest jednak głowa i serce. Wszystko tam huczy, śpiewa i nie może się doczekać drogi. Zatem ruszam, odzywam się za jakieś 14 – 15 dni. Idę na trekking do okoła Annapurny. Obiecuję, że kiedy wrócę wrzucę dużo zdjęć. Tym czasem trzymajcie się :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Powodzenia! Obiecaj tym mięśniom jakąś nagrodę, z nimi jak z dziećmi - zawsze pomagają lody waniliowe :) xoxo
OdpowiedzUsuń