piątek, 12 marca 2010

Wyspy Tajlandii

Jesteśmy zatem w Tajlandii. W zasadzie od chyba 3 dni. W związku z tym iz postanowilismy zdac sie na slepy los, wyladowalismy na wyspie, ktorej nazwy do dzis nie pamietam. Na pewno nie ma jej w przewodnikach:) Plan prosty - do portu, a potem metoda "we what to go to the island". Na to Ci ktorzy nas zrozumieli (a nie ma ich niestety wielu), pytali: na jaka wyspe? My na to: ladna, tania i jak najmniej turystow. Ha ha ha - nie ma takiej:) Jedankze - udalo sie. Bylo tanio - spalismy na plazy. Bylo ladnie - bez dyskusji. Turysci - dwudziestu emerytow z Francji. Jeszcze jeden plus - nie bylo kontaktu ze swiatem:) Edyta miala swoj piasek, wode, ogromne ilosci krabow chowajacych sie w muszlach, rozgwiazdy i inne stworzenia;) Ja mialem swiety spokoj i sporo lektur do czytania. Generalnie dwa dni rehabilitacji. Wsrod rozbitkow na wyspie byl jeden lekarz, ktory po obejrzeniu kolana stwierdzil (uwaga bedzie po frnacusku i to tak jak sie mowi, a nie pisze;) "se trre zoli" generalnie bede zyl. Jego angielski byl porownywalny z moim frnacuzkim, wiec swietnie sie dogadywalismy.
Jednakze nie moglismy juz tam dluzej zostac. Jakos po ciaglej tulaczce ciezko lezec plackiem. Zatem dzis juz jestesmy w drodze na wschodnie wybrzeze. Transport: lodz, minbus, pociag, lodz i pewnie bus - miejsce docelowe nawet znane - wyspa Ko Samoui - tak na dwa dni. Jesli chodzi o zdjecia, to mam troszke, tyle ze kustykajac ciezko cos ciekawego zlapac. Wrzuce to przy nastepnej okazji. Jeszcze tylko o kuchni:) To co potrafia zrobic Tajlandczycy z owocami morza to polaczenie piekla z niebem. Z jednej strony przyprawy, ktore wypalaja Ciebie od wewnatrz, a z drugiej miod, orzeszki, sezamiki. Krewetki, kraby...powem tak: jesli nawet nie jestem glodny to mysle o jedzeniu, jesli jestem - jem ile sie da. Duza porcja przysmakow to wydatek ok 10 zl. Oczywiscie staram sie trzymac budzet - staram:)
Posted by Picasa

3 komentarze:

  1. No i to się nazywa przeczytać coś pozytywnego na początek dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam slinotok na wspomnienie tajkich owocow morza na pikantno-slodko... my z Kaziem dzis na narty na tydzien jedziemy. Calusy dla Was!! Nie bylismy na koh samui, a tam podobno przepieknie-tylko drogo, ale zawsze mozna spac on the beach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Narty, śnieg, mróz? jak to wygląda:) Bawcie sie dobrze! My ostatecznie tez zmienilismy plan jestesmy na Phangan Island - jest pięknie:)

    OdpowiedzUsuń