poniedziałek, 29 marca 2010

Trekking ze słoniem w tle


Nasz trzydniowy treking zakladal jeden dzien ze sloniami i nocleg w obozie gdzie owe zwierzeta zyja. Bylo zatem karmienie, mycie oraz jazda na tych gigantach. Dla niektórych osób jest to ciekawe, a nawet ekscytujace, dla mnie hmm... wolalbym je zobaczyc jednak dzikie i w lesie. Drugi dzien byl dosc meczacy. Tajlandzkie wzniesienia potrafia doskonale zweryfikowac kondycje kazdego smialka. Z pewnoscia zrobila to z nasza grupa:) Nie ma jednak mozliwosci innej jak dotarcie do celu, tak wiec dotarlismy. Owym celem byla lokalna wioska, gdzie nadal nie ma elektrycznosci i sa problemy z dostawa podstawowych "dóbr". Nie brakuje tam natomiast turystów takich jak my. Pod wieczor rozegralismy mecz polska-niemcy-francja-tajlandia. Bylo co najmniej smiesznie:) Wieczór przywitalismy natomaist wódka ryżową pitą z lokalnym kolorytem. Sklad przy stoliku zmienial sie bardzo szybko. Przewinela sie para Amerykanow, ktorzy od 15 lat mieszkaja w New Delhi i ucza tam angielskiego, troje Niemcow ktorzy w drodze na studia do Australii "zahaczyli" Tajlandie. Na koniec zbieglo sie chyba ok.20 dzieci z wioski w wieku od 1 do 7 lat. Oczywiscie liczyly na "dary". Niestety nasze dary to 5 pustych butelek po lokalnym trunku. Trzeci dzien zaczal sie ciezko - jakies takie zmeczenie wystapilo;) W kazdym razie powrot wcale nie okazal sie latwiejszy. Zejscie prowadzilo bardzo trudna sciezka i wiec bylo meczaco. W tej chwili lapiemy oddech i szykujemy sie do drogi w strone Kambodzy - to zajmie w najlepszym wypadku 20 godzin jazdy non stop. Cóż zobaczymy...
Zrobilem bardzo duzo zdjec, ale nie mam sily ich obrabiac. Ponizej znajdziecie pare:
Trekking ze sloniami w tle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz