Malezja - miejsce w ktorym chcesz zyc. Kazdego dnia odkrywasz zalety tego miejsca na ziemi. Na poczatku byla to natura i to co moze ona zaoferowac, a teraz przekonuja mnie ludzie. Z moja kulawa noga wzbudzam jeszcze wieksza troske i zainteresowanie, ale po kolei. "Idac" ulica co chwile ludzie pytaja sie co sie stalo i czy moga pomoc. Jeden z pytajacych po prostu zaciagnal mnie na krzeslo wyciagna magiczny plyn na wszystko, zrobil masaz nog, dal buteleczke specyfiku i z usmiechem pozegnal zyczac powrotu do zdrowia. W zasadzie tak jest caly czas:) Wczoraj wieczorem znalezlismy sie na przegladzie lokalnych malezyjskich kapel rockowych. Coz chlopaki i dziewczyny daja rade, ale przyznam sie smiechu co nie miara, jakos dziwnie brzmia szlagiery w ich ojczystym jezyku:) Nasza obecnosc oczywiscie zostala zauwazona i po paru chwilach juz mielismy wywiad na zywo: "skad? do kad? jaka muzyka w Polsce itd." Po imprezie organizatorzy przysiedli sie do naszego stolika (dodajac do niego jeszcze 3 inne) i zaczely sie nocne konwersacje do 2.30 rano. Rozmowy o muzyce, motocyklach, przyrodzie, ekonomi i oczywiscie kulturze i religii. Bardzo wiele mozna bylo wyciagnac z owej dyskusji. To jest jeden z najwazniejszych powodow, dlaczego tu jestem. Rozmowa z lokalnymi mieszkancami. Oczywiscie pomimo uszkodzonej nogi (nie moge zginac kolana) nie moglem odmowic sobie rundki na malezyjskim motocyku. Na zdjeciach bedzie widac ta fantastyczna krzyzowke skutera i sciagacza - co lepsze jest tam imitacja ramy Ducatii Monster. Smieszne ale calkiem przyjemne 150 cc. Rano nasz wieczorny wodzirej (organizator wielu imprez w tej czesci Malezji - Pablie Eskuba) zabral nas na malezyjskie sniadanie, do muzeum - skansenu, a potem podrzucil na autobus. Tak po prostu. Ten kraj jest naprawde przyjazny i z calego serca polecam go wszystkim.
Niestety jutro go juz opuszczamy. Rano autobus na granice z Tajlandią. Szkoda, ale z drugiej strony - nowe miejsca, nowi ludzie i nowe przygody:)
Troche zdjec z Malezji ponizej
przekonująca ta Malezja jest w szczególności na dwóch no trzech zdjęciach ;))
OdpowiedzUsuń