
Pisząc tego posta kończę jednocześnie już swój pobyt w Ekwadorze. Były to wspaniałe dni pełne wysokich gór, miast pełnych starych kamienic oraz wąskich kolorowych uliczek. Nie spodziewałem się że aż tak bardzo przypadnie mi ten kraj do gustu. Jest tu niemal wszystko, czego oczekuje istota ludzka. Serdeczne otoczenie (pomijam częste napady i kradzieże) oraz przyroda w każdym zakresie. Naprawdę żal opuszczać mi ten fragment świata. Dodatkowo ostatnie dni spędziłem w bardzo ciekawym mieście, które jest jednocześnie furtką do Parku Narodowego Cajas. Cuenca gdyż o tej miejscowości mowa, jest trzecim, co do wielkości miastem Ekwadoru. Same miasto przyniosło kolejne zabytki i uwaga znów były galerie (sic!), ale i hostel w którym mieszkałem był ciekawym miejscem. Prowadzony przez ekwadorską rodzinę pełen był barwnych postaci, które nie stroniły od długich rozmów, zimnego piwa i dobrej zabawy „na mieście”. Jakże dużo ludziki mają pomysłów na siebie, na to jak postrzegają świat i jak go planują i już poznają. Czasem naprawdę dobra jest taka wymiana zdań i opinii.
Jeszcze tylko dwa słowa o parku Cajas. Charakteryzuje się on ogromną ilością zbiorników wodnych. Od malutkich oczek wodnych przez niezliczone strumyki, rzeki po duże jeziora. Wszystko to powoduje iż gleba przesiąknięta jest wodą na tyle głęboko, iż trzeba było poświęcić sporo uwagi by nie zapaść się nawet po kolana w błocie. Do tego wszystkiego, gdy tylko słońce oddawało swe ostatnie promienie władanie nad parkiem przejmowała nieprzenikniona mgła. Pierwszego dnia miałem zdumiewająco piękną pogodę. Chmurki leniwie przemieszczały się nad skalistymi szczytami, a słońce dawało przyjemne ciepło na policzkach. Do tego świetna widoczność pozwalająca podziwiać krajobrazy. Wieczór za to był bardzo zimny i wilgotny. Niestety nocne opady i chłód pozostały na dłużej i chcąc nie chcąc drugi dzień zmokłem i przemarzłem. Za to znowu poczułem się nieco jak „zdobywca”. Dość trudny szlak w połączeniu z mgłą, która ograniczała widoczność do max 30 metrów pozwoliło wyostrzyć zmysł i używać kompasu jako wskaźnika drogi. Całe szczęście po godzinie zszedłem w nieco niższe partie gór i widoczność zdecydowanie się poprawiła, co pozwoliło mi przyspieszyć kroku. Park ten jest szczególnie ciekawy dla ornitologów. Ze względu na dużą ilość wody oraz przede wszystkim duże zróżnicowanie wysokości, można tu podziwiać sporo gatunków ptaszysk. Od „szaraczków” znanym nam z naszego polskiego podwórka po kolorowe kolibry i tukany. Ja z bardziej spektakularnych widziałem ptaka o łacińskiej nazwie Buba Buba (myślę, że to był właśnie on) co oczywiście mnie bardzo uśmiechnęło bo każdy wie jak ma wioska się zwie ;).
Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć :
Miasto Cuenca
Park Narodowy Cajas
Trochę spóźnione, ale najserdeczniejsze życzenia imieninowe mej mamie i oczywiście mej najlepszej starszej siostrze i siostrzenicy. Każdy wie przecież, że Anny i Mirki to fajne kobitki ;) Trzymajcie się w zdrowiu i uważajcie na swe dzieci, nigdy nie wiadomo co im strzeli do głowy (no siostrzenica jeszcze uważać nie musi, sama ma sprawiać by otoczenie sie nie nudzilo!).
Jeszcze tylko dodam, iż jestem już w Peru a dokładniej w Limie na lotnisku i czekam na Kubę. Ostatnie dwie doby spędziłem w autobusie… oj tyłek i plecy bolą, ale nie ma co narzekać nareszcie będzie ze mną „mój” człowiek. Oj będzie się działo…
hmm, a nie nazywa się przypadkiem ten puchacz bubo bubo ;)? musiałeś widzieć virginianusa.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kuba przybywa z odsieczą, to te galerie wybijesz sobie z głowy, wystarczy nam jeden humanista :)
I dajcie czadu chłopaki, liczę na dobre relacje Waszych przygód!
kurde, teraz to już zazdroszcze :) a rzadko to mówie :) ale gdzie satan nie może, tam plecak (chociaż) pośle :)
OdpowiedzUsuńTak chłopaki szalejcie, poznajcie i nie odmawiajcie sobie niczego;) myslami przyjechałam z kuba do ciebie;)
OdpowiedzUsuńsiora
tu Gosia: Seba serdecznie dziekujemy za kartke z Kolumbii, niesamowita radosc nam sprawiles!
OdpowiedzUsuńSeba robisz zbyt długie przerwy w pisaniu ,co nas bardzo denerwuje . Będąć w Azji pisałeś dużo więcej . Pozdrawiam mama
OdpowiedzUsuń