środa, 7 lipca 2010

Spacerkiem w słońcu przez okolice


Spontaniczne decyzje mają to do siebie, iż często zmieniają plan, a w zasadzie zostają planem… Po wysłuchaniu paru opinii postanowiłem nie jechać bezpośrednio do Bogoty, lecz skręcić w stronę Parku Narodowego el Cocuy. Plan w zasadzie był i jest doskonały, no może oprócz tego, że niesamowicie trudno się tam dostać. Po 14 godzinach jazdy autobusem dotarłem do San Gil, jakieś 12 godzin od punktu docelowego. Jako, że zmęczenie zaczynało doskwierać postanowiłem skorzystać z okazji i obejrzeć jak się okazało przemiłe miasteczko z przylegającymi do niego górkami i wioseczkami. Sielskie widoki, totalna maniana oraz całkiem przyjemna 5 godzinna wędrówka dobrze wpłynęła na bezsenną noc spędzoną w autobusie.
Wąskie uliczki, bielone ściany, kolorowe okiennice oraz lekki żar z nieba. Dodajcie do tego zielone pastwiska, skaliste góry, przelatujące nad tobą co chwile ogromne orły, chmury leniwie snujące się na widnokręgu oraz spokój. Będziecie wtedy dokładnie w San Gil i okolicy. Coraz większą barierą jest dla mnie język. Chciałbym usiąść z lokersami, napić się z nimi cervezy i snuć opowieści, takie jakie tylko oni potrafią snuć…
Jutro ruszam dalej a dziś zapraszam Was do paru zdjęć:

San Gil w pełnym słońcu

1 komentarz: