Bogota, stolica Kolumbii. Miejsce gdzie ponad 7,5 miliona ludzi postanowiło zamieszkać i prowadzić swe codzienne życie. Zróżnicowane tak w skrócie można nazwać te miasto. Z jednej strony ogromne blokowiska, z drugiej nowoczesne miasto oraz z trzeciej, najpiękniejszej, starej części. Właśnie tam zamieszkałem na 2 dni i właśnie tę część eksplorowałem. Wąskie uliczki, stare kolorowe domki i kościoły. Wszystko to przetkane artystyczną nutą wywołaną przez ogromną ilość studentów i nagromadzenia muzeów. Wszystko to zupełnie nie pasuje do obrazu, jaki nie wiem dlaczego miałem przed sobą zanim tu przyjechałem. Żywe ale i spokojne miasto, pełne kawiarenek z cudowną kawą lub gorącą czekoladą. Mnóstwo ulicznych sprzedawców kolorowego „badziewia” oraz księgarni. Nocą za to uliczki przepełnione salsą, muzyką na żywo i ostrzami noży. Po godzinie 22 zdecydowanie rozsądniej jest przemieszczać się taksówkami i najlepiej w grupie. Oczywiście nie ma tu takiej „psychozy” jak w Caracas, ale trzeba mieć się trochę na baczności. Cudzoziemcy są nadal postrzegani jako chodzące bankomaty i pewnie przez jakiś czas się to nie zmieni. Niech to tylko nie wpłynie na Waszą opinie o tym mieście. Jest to jedno z piękniejszych miast, w jakich byłem i jest to opinia większej ilości ludzi. Chętnie został bym tu na dłużej i po prostu czytał książkę w jednej z licznych kawiarenek, popijając kawę… ech gdyby, chociaż taka kawa była w Polsce. Może kiedyś…
Parę zdjęć ze starej części Bogoty:
Bohema na ostrzu noża
ok, mogę się przeprowadzać, co do terminu jeszcze ponegocjujemy :)
OdpowiedzUsuń