piątek, 13 sierpnia 2010

Las Amazoński


Czas nadrobić spore zaległości i opisać troszkę zdarzeń ubiegłych, a działo się i dzieje. Cofnijmy się jednak w czasie o jakieś 7-8 dni i zobaczmy się jeszcze raz w dżungli. Po dotarciu do Iquasu i przejściu paru jego uliczek, targu i głównego skweru można jednoznacznie dojść do wniosku iż jest to ciekawe połączenie postkolonialnego miasta z masywną wioską amazońską. Niemal pół miliona mieszkańców i niewielka ilość samochodów, za to zatrważający huk motocykli, rikszy i łódeczek i łódek. Przyznam, iż nie jest to idealne miejsce, przynajmniej dla mnie, by mieszkać. Długo zresztą nie zabawiliśmy w tym dziwnym tworze gdzie ściera się cywilizacja i natura. Dnia następnego z samego poranka mieliśmy już łódź, a w zasadzie aż dwie, by dostać się w głąb lasu i zobaczyć tak naprawdę jak wygląda puszcza amazońska.
Do wyboru jak zawsze było wielu operatorów, z których każdy obiecywał niesamowite przeżycia i możliwość zobaczenia czegoś nadzwyczajnego. Zdecydowaliśmy się na nie najtańszą opcje, która według rekomendacji spotkanych wcześniej ludzi powinna była nas zadowolić. Wybór okazał się doskonały. Z naszym przezabawnym przewodnikiem przemierzaliśmy dżungle za dnia i nocy (Kuba nie mógł sobie odebrać „przyjemności” oglądania pająków w nocy). O wschodzie i zachodzie słońca oglądaliśmy kilkanaście różowych delfinów skaczących dookoła łodzi. Udało się też zobaczyć parę gatunków kolorowych tukanów i kondorów. O poranku zarzucaliśmy kije z haczykiem by łowić ryby, a ryby były niesamowite. Udało nam się wyłowić aż 7 różnych gatunków piani oraz trochę tzn. fox fish. Połów trzeba przyznać nie był trudny. Wystarczyło tylko nałożyć na haczyk przynętę, a towarzystwo aż gotowało się by wyrwać owy kawałek surowego mięsa. Problem polegał tylko na odpowiednim szarpnięciu, gdy gotowa na wszystko pirania dobierała się do smakołyku. W każdym razie świetna zabawa, niecodziennie w końcu ma się możliwość wędkowania w takim miejscu.
Teraz może troszkę o samym lesie amazońskim. Pomimo iż byliśmy dość daleko od Iquitos obecność człowieka jest mocno zauważalna. Przetrzebione wzdłuż rzeki drzewa mahoniowe, oraz widoczne „zręby” całkowite, bez pomocy w odnowieniu…smutne. Ludność żyjją tutaj z lasu, z drewna które spławia do miasta, z owoców kryjących się wewnątrz dżungli oraz z połowu ryb. Nie ma w tym nic dziwnego i wręcz tak to powinno wyglądać, ale już chyba dość dawno został zachwiany tu balans. Nie będę się rozpisywał na ten temat, gdyż jest wielu mądrzejszych, którzy już to robią. W każdym razie naprawdę źle się czułem patrząc na to, co tam się dzieje, a widziałem tylko malutki fragment.
Wróciliśmy do Iquitos mocno zmęczeni, ale i bardzo zadowoleni. Udało nam się zobaczyć coś o czym uczy się w szkole, co widzi się tylko na zdjęciach i o czym kiedyś tak bardzo marzyliśmy. Dobry, bardzo dobry czas. Niestety o wczesnym poranku kolejne przemieszczanie, tym razem samolot przez Limę do Cusco. Z poziomu dżungli w góry na wysokość 3300 metrów n.p.m. To już jednak będzie kolejny wątek. Tym czasem zapraszam na zdjęcia z dżungli.:

Las Amazoński

1 komentarz:

  1. Witam serdecznie. Zdjęcia i opis super czekamy na dalsze informacje .Pozdrawiamy rodzice

    OdpowiedzUsuń