czwartek, 9 września 2010

San Pedro de Atacama


Troszkę czasu upłynęło od ostatniego wpisu, ale też pęd znowu ogromny i czas jakby ucieka między palcami. Nadrabiam Więc szybko zaległości ;)
Z Boliwii przejechałem do Chile, do wioski San Pedro de Atacama. Jest to punkt wyjściowy do najsuchszej pustyni na świecie – Atakamy. Średnia ilość opadów rocznych nie przekracza tutaj 10 mm na rok! Co jednocześnie wcale nie oznacza iż pada tu corocznie. Sama pustynia, jest tylko jedną z atrakcji. Okolica obfituje w wulkany, gorące źródła, niezliczoną ilość gejzerów, solne jeziora, kaniony i piaszczyste wydmy. Nagromadzenie tych wspaniałości przyrody powoduje, iż jest to jedno z największych atrakcji turystycznych w Chile.
Moim głównym celem była sama pustynia. Wypożyczyłem więc rower, zabrałem sporą ilość wody i w drogę. Ponad 60 kilometrów w pełnym słońcu z towarzyszącym porywistym wiatrem. Sama przyjemność ;). Po tej wycieczce wśród piasków i ogromnej pustki czy raczej nieograniczonej przestrzeni zaczynam rozumieć tych, którzy pokochali pustynie. Podobnie jak w górach na pustyni nie ma miejsca na pomyłkę. Wszystko jest jednocześnie oczywiste. Jeśli jesteś przygotowany masz prawo przetrwać, jeśli zlekceważysz przyrodę nie masz prawa przetrwać. Proste zasady, ale i nagroda ogromna. Pustynia wcale nie jest tylko nagromadzeniem piachu, są tu małe szczegóły, które można znaleźć tylko tam. Tym szczegółem może być drobna roślina, sęp krążący na bezchmurnym niebie czy też nie wiadomo skąd pojawiające się rozłożyste drzewo. Pustynia oferuje też niczym nie zmącony wewnętrzny spokój, jakiego trudno szukać gdzie indziej…
Dobrze przeskakuje dalej. Jednego z popołudni wybrałem się wraz z „campingowym” towarzystwem na sandboarding – to taka pustynna odmiana snowboardingu. Zamiast śniegu używa się tu po prostu piasku. Nigdy wcześniej nie zjeżdżałem na desce, więc zabawa miała dla mnie dodatkowy smaczek. Dużo wywrotek, śmiechu i nieco potu przy podchodzeniu pod górkę – tak można określić tę zabawę. Polecam każdemu, kto być może ma wydmę za płotem;) Oczywiście piach wcina się wszędzie i nie ma miejsca, gdzie go nie znajdziesz!
Niestety przemieszczanie się w Chile jest bardzo kosztowne (zresztą same Chile jest najdroższym krajem w Am. Południowej), tak więc musiałem z Atakamy kierować się w stronę Argentyny, w której obecnie się znajduję. Oczywiście nie mogę tego opisać w tym poście, więc postaram się to zrobić nieco później.
Pozdrawiam, więc z gorącej Argentyny;)

Na koniec standardowo nieco zdjęć:
San Pedro de Atacama

1 komentarz:

  1. Seba zdjęcia bardzo dobre .Pisz częściej czekamy na nowe Twoje przygody ,które również przeżywamy.
    Martyna wyrusza na rowerze w pogoni za Tobą.
    Pozdrawiam mama .

    OdpowiedzUsuń